Zofia Cybulska Adamowicz – San Gabriel - Kalifornia
Los polskich dzieci II Wojny Swiatowej byl okrutny i niesprawiedliwy. Deportacja na Syberie i Stepy Kazachstanu ludnosci cywilnej z Kresow Wschodnich zaczela sie 10 lutego 1940 roku.Wywieziono wtedy ponad 250 tysiecy Polakow. Nastepne trzy wywozki byly w kwietniu i czerwcu tego samego roku, a ostatnia w czerwcu w przeddzien wojnyniemiecko-sowieckiej 1941 roku.
Pierwsza wywozka 10 lutego uwazana jest za najgorsza bo byla to ostra zima okolo 40stopni mrozu. Ladowano wszystkich bezlitosnie starcow, wystraszone dzieci, ciezarne matki do bydlecych wagonow po 50-60 osob. W tych nieludzkich warunkach podroz trwalaod 4-6 tygodni.Statystyki podaja, ze w sumie wywieziono ponad poltora milona ludnosci.
Moja gehenna wojenna zaczela sie juz 2 listopada 1939 roku, kiedy to w dzien zadusznybylam z mama starsza siostra i bratem w kosciele na Mszy Sw.Rozgladalam sie pokosciele , bo lubilam patrzec na mojego ojca ktory byl organista, obserwowalm go jakgra i spiewa.Tego dnia zauwazylam ze obok ojca stoi dwoch NKWudzistow, odrazuserce mi zabilo ogarnal mnie strach i niepokoj. Zaraz po Mszy Swietej ojciec byl aresztowany a na Ksiedza proboszcza NKWD czekalo w zakrystii.Od tego dnia nie widzialam ojca ponad dwa lata.Moje szczesliwe dziecinstwo zostalo skradzione i dobieglo konca.
Po aresztowaniu ojca mniej wiecej raz w tygodniu noca walono do drzwi , budzonodomownikow stawiano i pod sciana tzn nas troje mama i dziadek staruszek, a NKWD z bronia oczywiscie robilo rewizje, na pytanie mamy co od nas chca odpowiedz byla-szukaja broni.
Po trzech tygodniach wyrzucono nas z domu pozwalajc mamie zabrac tylko osobisterzeczy.Zamieszkalismy u sasiadow, mama calymi dniami szukala ojca po wiezieniach i dowiadywala sie w urzedach gdzie jest ojciec -wladza mowila my nie wiemy.
Tak nadszedl 10 luty 1940 rok.Zaladowani nas do bydlecych wagonow 5 tygodni podrozowalismy w nieludzkich warunkach na Syberie az za Krasnojarsk na posiolek Pima.Umieszczono nas w malym walacym sie baraku okolo 300 osob.Kazda rodzina miala przydzielona jedna prycze nniezaleznie ile osob w rodzinie.Nas bylo czwora, ja jako nnajmniejsza spalam na malym kuferku.
Warunki okropne-glod, chlod i strach co bedzie dalej.Wyzywienie to 40 gramow niedopieczonego chleba dla osoby pracujacej - dla dzieci i starcow mniej. Od czasu do czasu w obozowym sklepiku pojawily sie kartofle i kapusta, moj brat wystawal godzinami w kolejce, czasem kupil, czesto zabrakklo dla wszystkich.
Moja mama i siostra Helena lat 14 mysialy isc do pracy do wyrabu lasow, moj brat Kazik ija do szkoly. Jednego dnia byl to juz maj moja siostra idac do pracy przez rzeke pekaly juz lody, wpadla do lwody. Ubranie podczas pracy zamarzalo na niej lecz nie pozwolono jej pojsc do baraku sie przebrac.Na drugi dzien wysoka goraczka, zapalenie pluc i po tygodniu umiera. Mam ten obraz wyryty w mojej pamieci do dzis, mialam wtedy 9 lat i pamietam zrospaczona placzaca mame moj brat i ja stoimy obok mamy , slysze cichy glos Heli "Mamusiu nie placz Matka Boska po mnie przyszla" Bylo to 13 maja1941 roku 24 rocznica objawienia Matki Bozej w Fatimie. Dzis mysle ,ze Matka Boza zbierala swoje niewinne chore, glodne dzieci pod swoj plaszcz matczyny.
Pare tygodni po pogrzebie Heli na posiolku wybuchla epidemia tyfusu. Z posiolkawywozili chorych do najblizszej wioski i w malym szpitaliku gdzie nie bylo nawet lekarza tylko pielegniarki ladowali po dwie osoby do jednego lozka i ja tez sie tam znalazlam wsrod chorych. Smierc miala swoje zniwa. Kazdego dnia z mojego lozka wynoszono kogos , zaraz nowy pacjent sie zjawial, wystraszona czekalam na swoja kolejke.
Opatrznosc Boza i modlitwa matki zachowaly mnie przy zyciu.
Jeszcze jeden dramatyczny poranek sybiryjski stoi mi przed oczyma-wychodzilam do szkoly , do baraku zawsze wchodzilo dwoch NKWudzistow by sprawdzic czy wszyscywyszli do pracy. Tego ranka wypatrzyli ze pod prycza przytulona pod scian jest mloda osoba, wyciagneli ja, skopali,e brutalnie pobili, wystraszona pobieglam szybko do szkoly.Tejze nocy obudzil mnie rozpaczliwy placz i krzyk. Dowiedzialam sie, ze to ta zbita niewiasta urodzila niezywe dziecko, zabito w lonie matki. Niemowleta umieraly masowo maly braciszek mojego meza urodzil sie na Syberii i tam z glodu umarl - matki nie mialy pokarmu dla swoich niemowlat.
Nie zapomnijmy tez o zbrodni Katynskiej, jak w bestialski sposob na rozkaz Stalinapopelniono najokrutniejsze ludobujstwo na dwudziestu kilku tysiacach polskich oficerow,kapelanow, lekarzy , urzednikow panstwowych strzalem w tyl glowy w lesie katynskim wOstaszkowie Charkowie Kozielsku. Kiedy prawda wyszla na jaw mocarstwa swiata zamilkly na pol wieku, nie wolno bylo o tym mowic.Dzis powinnismy o tym mowic glosno naszym dzieciom, wnukom i calemu swiatu ostraszliwej zbrodni popelnionej na naszym narodzie. O naszych matkach cichych bohaterkach , ktore nas chronily od glodu oddajac ostatni swoj kesek chleb: dzieki nimi opatrznosci Bozej dzis zyjemy. To one wlasnie po uwolnieniu z nieludzkiej ziemi wychowywaly nas w obozach uchodzczych w afrykanskin buszu na Czarnym Ladzie, Indiach Meksyku i dalekiej Australii w patryjotyzmie milosci do Boga i ukochanej Ojczyzny, to one przekazywaly nam tradycje naszych ojcow i dziadow. Do dzis zostala ocalona pamiec tej Odyseji.
W obozie Masindi w Ugandzie, gdzie bylam szesc lat do dzis stoi murowany kosciol podwezwaniem Matki Boskiej Czestochowskiej wybudowany wlasnie przez nasze matki,mlodziez dzieci i kilku starcow.Napis na mim jest umieszczony w trzech jezykach" Polscy Uchodzcy w drodze do wolnej Ojczyzny"Pozwole sobie zakonczyc slowami naszego poety Zbigniewa Herberta:
"Narod ktory traci pamiec, traci sumienie"
Przebaczajmy wrogom, ale pamietajmy o naszych bohaterach